Przeskocz do treści
23 stycznia, 2008 / junemiller

sex book

lata 90te. lekko zatechla ksiegarnia muzyczna przy jednej z glownych ulic Szczecina. wracam z kolezanka ze szkoly. do ksiegarni muzycznej zachodzimy pogapic sie na okladki plyt, ksiazek i albumow. towar ogolnie mowiac – marny, wybor niewielki wiec dosc szybko spostrzegamy wyrozniajacy sie obiekt z Madonna na okladce ( nie wiem jakie to bylo wydanie bo na tym do kupienia wspolczesnie widnieja tylko malutkie literki „sex” na jednolitym tle…). Sex Book. pani ekspedientka stoi za lada ( kiedys w kazdym sklepie byla lada – hoh), jest troche nieobecna, patrzy gdzies w dal. zbieram w sobie odwage i pytam czy moge obejrzec album Madonny. moje skomplikowane jak widac pytanie musze ponowic dwukrotnie. pani ekspedientka z niemilym wyrazem twarzy podaje mi owinieta folia ksiazke. ogladam przod okladki. ogladam tyl okladki. ogladam grzbiet. wiecej niestety nie obejrze bo folia to znacznie utrudnia. prosze wiec pania ekspedientke o rozpakowanie albumu z folii bo chcialabym go obejrzec rowniez wewnatrz. pani ekspedientka patrzy na mnie w taki sposob jakbym zapytala ja o rozmiar obuwia jakie nosi jej dziadek. trwamy chwile w nieprzyjaznym milczeniu a potem pani ekspedientka pyta czy chce kupic ten album. odpowiadam, ze byc moze go i kupie ale najpierw chcialabym obejrzec. pani ekspedientka ponownie pyta czy go kupie, bo ona musi to wiedziec. znaczy sie miec zagwarantowane kupienie tego albumu – inaczej go nie rozwinie z folii. zaczynam czuc sie jak w jakims surrealistycznym snie. zaczynam tlumaczyc pani ekspedientce, ze tak to w zyciu bywa, ze zanim sie kupi album, w dodatku niezbyt tani, to ma sie ochote zobaczyc co zawiera wewnatrz. moje tlumaczenie na pani ekspedientce nie robi najmniejszego wrazenia. chwile znowu spoglada w dal. potem mowi, ze skoro nie chce na pewno kupic albumu to ona go nie rozpakuje, bo potem nikt powazny nie kupi u niej albumu bez folii. moja kolezanka szepcze mi do ucha zebym dala spokoj, bo szanse na obejrzenie albumu sa mniejsze niz spotkanie samej Madonny na ulicy Jagiellonskiej w Szczecinie. ale ja nie trace wiary. zaczynam dociekac czy pani ekspedientka wydalaby znaczna czesc pieniedzy na cos, czego nie moze obejrzec. to przeciez wypisz wymaluj jak z kupowaniem kota w worku. moje argumenty odbijaja sie echem od dawno nie odnawianych scian ksiegarni muzycznej. pani ekspedientka wzdycha ciezko i mowi, ze skoro nie chce kupic to nie. zabiera mi album z rak i kladzie z namaszczeniem na polce. the end. albumu Sex Book nie bylo mi wiec dane nabyc w ksiegarni muzycznej w Szczecinie. jakis czas pozniej obejrzalam go bez najmniejszego problemu w jakiejs ksiegarni zagranica. teraz w dobie internetu , z notabene naprawde swietnymi fotami Madonny by Steven Meisel moze zapoznac sie wlasciwie kazdy. wystarczy wpisac haselko w google. kilka klikniec i juz.tak to sie czasy i obyczaje zmieniaja…ale mojego pierwszego spotaknia z Sex Bookiem nie zapomne do konca zycia.

meisel02.jpg

meisel03.jpg

meisel04.jpg

meisel05.jpg

meisel06.jpg

meisel07.jpg

meisel08.jpg

meisel09.jpg

meisel10.jpg

meisel11.jpg

meisel12.jpg

meisel13.jpg

meisel14.jpg

meisel15.jpg

meisel16.jpg

meisel18.jpg

One Comment

Dodaj komentarz
  1. michalmarczewski / Paźdź 21 2009 10:25 pm

    a teraz przeglądając google trafiam przez fotkę Meisela na blog junemiller…
    🙂 o lol

Dodaj komentarz