Przeskocz do treści
15 października, 2008 / junemiller

louise, bette i marlena

Kolejne doswiadczenie z cyklu zrob cala robote w jeden dzien i przezyj. Sama sesje zaczelam o 8 rano i zakonczylam po 21..z mala przerwa na wchloniecie porcyjki szpinaku z makaronem. Pomysl na zrobienie ikon kina wpadl mi do glowy kilka tygodni przed sesja. Poczatkowo chcialam sie skupic na jednej gwiezdzie ale w trakcie buszowania po starych albumach nabralam apetytu na kilka a poniewaz liczba 3 jest magiczna..no to ostatecznie stanelo na trzech damach srebrnego ekranu. Od redakcji magazynu mialam przykazane, ze ma byc sylwestrowo wiec zawezilam stylizacyjne poszukiwania do wieczorowki. Wspomagana fotami z pokazow na fashion weekach z sezonu jesien/zima – powybieralam kilka typow i linii wieczorowych a tematyke stylizacyjna oparlam na latach 20tych i 30tych. Moze jeszcze poczatku 40tych… Wybralam do tego 3 odmienne typy kobiet/ikon – Louise Brooks, Bette Davis i Marlene Dietrich. Louise ze wzgledu na obecnosc cekinowych sukienek w kolekcjach pret a porter, Bette bo reprezetuje klasyczne hollywod z powloczystymi sukniami z lejacych materialow no i Marlene – pierwsza kobiete w kinematografii, ktora pokazala sie w meskim smokingu. Sledzac owe 3 boginie w necie naprawde mozna stracic poczucie czasu i rzeczywistosci…Wszystkie fascynujace, niezwykle, ponadczasowe. Przyznam, ze najmniej wiedzialam na temat Louise a teraz…zostala moja faworytka. Obejrzalam sobie „Puszke Pandory” i zakochalam sie na amen w tej rozedrganej brunetce. Lou lou – demon i aniol w jednym, intrygantka i ofiara, zwierzatko i fetysz seksualny, na wskros niewinna i jednoczesnie zepsuta do szpiku kosci.

Eh…jak ja uwielbiam te kobiece skrajnosci..  Pewnie za to samo tak bardzo fascynuje mnie Marlena, slynna biseksualistka, wyzwolona, ironiczna, inteligentna, nonszalancka..

Bette Davis z poczatkowego okresu wydaje sie byc jeszcze jedna zlota i slodka blondyna z amerykanskiej fabryki snow. Ale im wiecej jej rol sie oglada tym wiecej twarzy Bette sie odkrywa. O Bette mozna by zlozyc mega edytorial z bardzo roznorodnymi wizerunkami – zreszta ubiegl mnie juz w tym mr.Meisel we wrzesniowym Vogue. Ja sie skupilam na slodkiej, delikatnej Bette z poczatkow jej kariery filmowej.

Ciuchy do sesyjki udalo mi sie zebrac naprawde imponujace…Piekna suknia dzianinowa z Max Mary, kobaltowa koszula z Escady, srebrzysty garnitur z eskluzywnej linii Zary, jedwabna bluzka w stylu sekretarki z hollywod z Trussardi, cekinowe suknie z Catheriny,torebki z Furla..Pewnie , ze nie pogardzilabym Chanel ale z tego co mi wiadomo to w Polsce sie jeszcze nie otworzyli…W zdobywaniu lupow ciuchowych bardzo mi pomogly moje notatki i bazgroly stylizacyjne, ktore prowadze juz czas jakis w swoim tajemnym notesiku. Czasem naprawde trudno wytlumczyc menadzerce butiku, ze szuka sie miekkiej sukni, majacej w sobie cos z art deco, cos z szlafroka ale przy tym swobodnie klasycznej. A jak sie pokaze obrazki to od razu robi sie jasniej.

Moje bazgroly i zapiski bardzo tez porzadkuja mnie sama. Podczas samej sesji juz do nich nie zagladam ale mam juz na tyle klarowna wizje calosci, ze praca idzie spojniej i bez zastojow.

Sesja w piatek 10tego mimo mocarnych przygotowan i tak mnie wykonczyla. Przede wszystkim przez stylizacje. Zrobic w ciagu jednego dnia z kruczobrewej Tamary – bezbrewa Marlene, slodka Bette i demoniczna Louise – to wyzwanie nawet dla takiego stuknietego pracoholika jak ja. I do tego kazda seryjka zdjec w odmiennym stylu. Do Bette zastosowalam dwa filtry cokina na obiektywie, mieszanke softow i naturalnego swiatla z okna.

Do Marleny przydal sie tubus i jego punktowa teatralnosc.

Z kolei najwiecej ujec z Louise zrobilam przy dwoch lampach ale bez blysku i na zabojczym iso, by uzyskac miekkosci i rozedrgania wystepujace w kinie niemym.

Po 14godzinnej sesji doslownie padlam i jak zwykle pomyslalam sobie – nigdy wiecej takich hardcorow. Tiaa..Skad ja to znam..Edytorial dopiero skladam, wybieram, przebieram, marudze..Do soboty musi byc gotowy a w druku ukaze sie na poczatku listopada.

W kaciku video zapraszam do slodkich chwil z niesamowita Lou lou, z ktorej to czaru i uroku niewyswobodze sie za szybko i na 100procent wroce jeszcze do niej sesyjnie.

do zabojczej wizualnie i glosowo Marleny:

i do niezapomnianych oczu Bette Davis:

10 Komentarzy

Dodaj komentarz
  1. Lu / Paźdź 16 2008 6:19 pm

    Koronkowa robota.
    Kunsztowna, staranna, precyzyjna, wyrafinowana, szczegółowa(…)
    .

    gratuluję!

  2. annalisse / Paźdź 17 2008 2:36 pm

    Genialne zdjęcia, gratuluję:) Fajnie zobaczyć, jak się przygotowujesz do sesji:)

  3. KJJ aka Bies / Paźdź 17 2008 5:23 pm

    szkicowanie wymiata:) juz myslalem ze jestem jakis walniety ale widze ze nie

    high 5!

  4. kiper / Paźdź 17 2008 10:13 pm

    jak duze bylo to iso?

  5. Odium / Paźdź 18 2008 9:19 am

    Wszystko tak precyzyjnie, idealnie, kawalek po kawalku, mozolna, ciezka robota, ale jakie efekty 🙂

  6. papa / Paźdź 18 2008 9:47 am

    Pozdrowienia z centrum polskiego modelingu:)

  7. jdrq / List 9 2008 1:35 am

    iso 6400.
    nice job

  8. mo / List 10 2008 3:44 pm

    mocna inspiracja vougiem.widziałam podobną sesję we włoskim.ale Twoja bardzo mi się podoba

  9. Ewa / Gru 31 2008 3:51 pm

    Niepokonana jesteś…

  10. porc / Sty 8 2009 10:02 pm

    Bettie Davis żywcem przejęta z Vogue Italia październikowego, ale i tak uwielbiam te zdjęcia… ;]

Dodaj komentarz